Strona:PL Balzac - Eugenja Grandet.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zinie ofiarowanym bogatej dziedziczce, zawierającym sto czterdzieści cztery złote portugały. Papież Klemens VII, wuj Katarzyny Medycyjskiej, wydając ją za Henryka III, ofiarował jej dwa tuziny starożytnych medalów złotych ogromnej wartości.
W czasie obiadu, ojciec, rad że jego Eugenja jeszcze piękniejsza jest w nowej sukni, wykrzyknął:
— Skoro dziś imieniny Eugenji, zapalmy na kominku. To będzie dobra wróżba.
— Panienka z pewnością wyjdzie za mąż w tym roku, ani chybi, rzekła Wielka Nanon, zabierając resztki gęsi, tego bażanta bednarzy.
— Nie widzę dla niej partji w Saumur, odparła pani Grandet, patrząc na męża nieśmiałym wzrokiem, który — zważywszy jej wiek — świadczył o zupełnej niewoli małżeńskiej, w jakiej jęczała biedna kobieta.
Grandet popatrzył na córkę i wykrzyknął wesoło:
— Dziecina ma dziś dwadzieścia trzy lata; trzeba będzie niedługo się nią zająć.
Eugenja i matka wymieniły porozumiewawcze spojrzenie.
Pani Grandet, była to kobieta chuda i sucha, żółta jak cytryna, niezręczna, powolna, jedna z tych kobiet które wydają się stworzone na ofiary tyranji. Miała grube kości, gruby nos, grube czoło, wyłupiaste oczy i przedstawiała na pierwiszy rzut oka podobieństwo z owemi zdębiałemi owocami, które już nie mają soku. Zęby miała czarne i rzadkie, twarz pomarszczoną, brodę w kształcie kalosza. Była to przezacna kobieta, prawdziwa La Bertellière. Ksiądz Cruchot umiał od czasu do czasu powiedzieć jej że była za młodu wcale niczego, i wierzyła mu. Anielska słodycz, rezygnacja owada dręczonego przez dzieci, rzadka pobożność, niezmącona pogoda duszy, dobre serce, zyskiwały jej powszednie współczucie i szacunek. Mąż nie dawał jej nigdy więcej niż sześć franków naraz na drobne wydatki. Mimo że śmieszna napozór, ta kobieta, która w posagu i w spadkach wniosła Grandetowi więcej niż trzy-