Strona:PL Balzac - Eugenja Grandet.djvu/190

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ko wówczas, gdy wszyscy wierzyciele Karola Wilhelma Grandet zostaną spłaceni.
Prezydent wręczył mu najpierw następujący list:
„Mój kuzynie! Prezydent de Bonfons wręczy ci pokwitowanie wszystkich kwot dłużnych przez mego stryja, oraz kwit, w którym stwierdzam, żem je od ciebie otrzymała. Usłyszałam o bankructwie!... pomyślałam sobie, że syn bankruta nie mógłby zapewne zaślubić panny d’Aubrion. Tak, kuzynie, dobrześ osądził moją duszę i mój charakter; niema we mnie nic światowego; nie znam ani rachub świata ani jego obyczajów, i nie umiałabym ci z pewnością dać uciech, których tam szukasz. Bądź szczęśliwy, wedle wymagań towarzyskich, dla których poświęcasz naszą pierwszą miłość. Aby uczynić twoje szczęście zupełnem, mogę ci jedynie ofiarować honor twego ojca. Bądź zdrów, będziesz miał zawsze wierną przyjaciółkę w twojej kuzynce

Eugenji.

Prezydent uśmiechnął się z okrzyku, jakiego nie mógł powstrzymać ambitny dorobkiewicz w chwili gdy ujrzał autentyczny akt.
— Nawzajem obwieszczamy sobie nasze małżeństwa, rzekł.
— A, pan zaślubia Eugenję. Ślicznie, bardzom rad z tego, to zacna dziewczyna. Ale — podjął olśniony nagłą myślą — ona musi być bogata?
— Miała, odparł prezydent jowialnie, blisko dziewiętnaście miljonów cztery dni temu; ale dziś ma tylko siedemnaście.
Karol spojrzał na prezydenta osłupiały.
— Siedemnaście... mil...
— Siedemnaście miljonów, tak, proszę pana. Pobrawszy się, będziemy oboje posiadali, razem z panną Grandet, siedemset pięćdziesiąt tysięcy franków renty.
— Drogi kuzynie, rzekł Karol odzyskując nieco swobody, będziemy mogli popierać się wzajem.