Strona:PL Balzac - Eugenja Grandet.djvu/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

chaj, będziesz miała najpiękniejszy ołtarz, jaki kiedy wysztyftowano w Saumur.
— Mój Boże, jak ty możesz tak traktować żonę i córkę, rzekła słabym głosem pani Grandet.
— Już nie będę nigdy, krzyknął bednarz. Zobaczysz, żoneczko.
Poszedł do gabinetu i wrócił z garścią dukatów, które rozsypał na łóżku. Masz, Geńciu, masz, żonusiu, rzekł bawiąc się dukatami. No, rozchmurz się, moja żono, miej się dobrze, nie będzie ci brakowało nic, ani Eugenji. Te sto dukatów, to dla niej. Nie oddasz ich, Eugenjo, tym razem, prawda?
Pani Grandet i córka patrzały na siebie zdumione.
— Zabierz je, ojcze, potrzeba nam jedynie twej czułości.
— No więc, dobrze, rzekł chowając dukaty do kieszeni, żyjmy jak dobrzy przyjaciele. Zejdźmy wszyscy do sali na obiad; po obiedzie zagramy w loteryjkę po dwa su. Bawmy się. Co, żonusiu?
— Niestety, chciałabym, skoro ci to może zrobić przyjemność, rzekła umierająca, ale nie mogę wstać.
— Biedna mama, rzekł bednarz; ty nie wiesz, jak ja cię kocham. I ciebie, córuś!
Uściskał ją, przytulił. — Och, jak to dobrze uściskać swoją córkę po sprzeczce. Moja córuchna! O, patrz, mamula, jesteśmy teraz wszyscy troje niby jedno serce. Schowaj-że to, rzekł do Eugenji pokazując szkatułkę. No, nie bój się. Już nie będę ci o tem wspominał, nigdy.
Pan Bergerin, najsławniejszy lekarz w Saumur, przybył niebawem. Ukończywszy badanie, oświadczył wyraźnie panu Grandet, że z żoną jego jest bardzo źle, ale że zupełny spokój, lekka djeta i troskliwe starania mogłyby odsunąć śmierć do końca jesieni.
— Czy to będzie drogo kosztowało, spytał stary, czy wiele lekarstw?
— Mało lekarstw, ale dużo starań, odparł lekarz, który nie mógł wstrzymać uśmiechu.