„Eugenja Grandet jest czarująca: dostaniesz ją niedługo w Genewie (13 października).
Są w tej Eugenji karty, natchnione wprost stosunkiem do Ewy Hańskiej. I tak, ładna scena, gdy Eugenja przynosi kuzynowi swój skarbczyk, jest reminiscencją tysiąca franków, z któremi ofiarowała się Ewa w czasie jednej z wielu katastrof Balzaka. „Aniele ukochany, bądź tysiąc razy błogosławiona za swoją kroplę rosy, za swoją ofiarę: jest dla mnie wszystkiem, i jest niczem. Sama widzisz, co to jest tysiąc franków, kiedy trzeba dziesięć tysięcy miesięcznie. Jeśli znajdę dziewięć tysięcy, znajdę i dwanaście. Ale byłbym chciał, odczytując ten rozkoszny ustęp twego listu, móc zanurzyć rękę w morzu, dobyć z niego wszystkie perły i usiać niemi twoje piękne czarne włosy...“
I wreszcie, tuż przed wyjazdem do Genewy, gdzie kochankowie mieli się spotkać po raz drugi:
Może te płomienne inwokacje, świadczące ile samego siebie kładł Balzac w swoje najbardziej objektywne napozór utwory, ocieplą trochę posępne domostwo starego skąpca z Saumur. Co do reszty, odsyłam czytelnika do Przedmów, któremi opatrzyłem trzydzieści kilka dotychczas wydanych tomów Komedji ludzkiej.