Strona:PL Balzac - Dziewczyna o złotych oczach; Proboszcz z Tours.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

siostrze, starej pannie de Marsay, która o niego bardzo dbała. Z chudej pensyjki wyznaczonej przez brata, dała mu preceptora, jakiegoś księdza-hołysza, który oszacował w duchu przyszłość młodego człowieka i zahipotekował sobie na owych stu tysiącach renty starania użyczone pupilowi, do którego się zresztą przywiązał. Preceptor ów był to przypadkowo rasowy ksiądz, jeden z ludzi zdolnych zostać kardynałem we Francji lub Borgją w tjarze papieskiej. Nauczył chłopca w trzy lata tyle, ileby go nauczono w dziesięć lat w kolegjum. Następnie, ten wielki człowiek, nazwiskiem ksiądz de Maronis, dokończył edukacji ucznia, oświetlając mu wszechstronnie cywilizację. Wykarmił go swem doświadczeniem, bardzo niewiele ciągnąc go po kościołach, wówczas zamkniętych; prowadził go czasem za kulisy, częściej do kurtyzan; rozłożył mu uczucia ludzkie sprężynka po sprężynce; uczył go polityki w łonie salonów gdzie się ona wówczas smażyła; skatalogował mu metody rządu; słowem, starał się, przez sympatję do pięknej inteligencji zaniedbanej ale bogatej w nadzieje, zastąpić mu po męsku matkę: czyż Kościół nie jest matką sierot? Uczeń okazał się godny tych starań.
Ów zalany człowiek umarł w r. 1812, zadowolony że zostawia pacholę, zdolne, co do wyrobienia duszy i umysłu, już w szesnastym roku iść o lepsze z czterdziestoletnim mężczyzną. Któżbysię spodziewał znaleźć serce z bronzu, mózg wytrawiony alkoholem pod najbardziej uroczemi pozorami, jakie starzy malarze, ci naiwni artyści, dali kiedykolwiek wężowi w Raju? To jeszcze nic. Co więcej poczciwy fioletowy djabeł wyrobił w wielkim świecie paryskim swemu wybranemu dziecku pewne znajomością które, w rękach młodego człowieka, warte były drugich stu tysięcy renty. Słowem, ten ksiądz, zepsuty ale wytrawny, niedowiarek ale pełen światła, przewrotny ale miły, wątły napozór ale równie krzepki głowa jak ciałem, był tak użyteczny swemu wychowankowi, tak pobłażliwy dla jego wad, tak umiejący obliczyć wszelką siłę, tak głęboki gdy trzeba było przejść po człowieku, tak młody przy stole, we