Strona:PL Balzac - Dwaj poeci.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jego poemat Św. Jan w Patmos jest może zbyt biblijny, aby go czytać wobec ludzi mało obytych z apokaliptyczną poezją. Lucjan, który miał wystąpić wobec najtrudniejszej publiczności departamentu, był niespokojny. Dawid poradził mu aby wziął Andrzeja Chénier i wątpliwą przyjemność zastąpił pewną rozkoszą. Lucjan czytał doskonale, spodoba się z pewnością i okaże skromność którą mu wezmą za dobre. Jak większość młodych ludzi, obaj przypisywali ludziom swą inteligencję i swoje przymioty. Jeżeli młodość, która jeszcze nie zgrzeszyła, twarda jest dla błędów drugich, użycza im wzajem swoich wspaniałych wierzeń. Trzeba, w istocie, dobrze doświadczyć życia, nim się uzna, iż, wedle pięknego powiedzenia Rafaela, zrozumieć, to znaczy dorównać. Naogół, zmysł poezji rzadki jest we Francji, gdzie inteligencja wysusza rychło źródło świętych łez ekstazy, gdzie nikt nie chce podjąć trudu odcyfrowania rzeczy wzniosłych, zgłębienia ich, zapuszczenia wzroku w nieskończoność. Lucjan miał zetknąć się pierwszy raz z tępotą i chłodem świata. Wstąpił do Dawida, aby wziąć tomik Andrzeja Chénier.
Skoro kochankowie zostali sami, Dawid uczuł się bardziej zakłopotany niż kiedykolwiek. Zdany na pastwę tysiącznych obaw, pragnął i obawiał się pochwały; byłby chciał uciec; i wstydliwość bowiem posiada swą kokieterję! Biedny kochanek nie śmiał powiedzieć słowa, któreby trąciło przymówką o podziękę; każdy wyraz zdawał mu się niebezpieczny; milczał tedy z miną zbrodniarza. Ewa, która odgadywała tortury tej skromności, bawiła się przedłużając milczenie; ale, kiedy Dawid skręcił kapelusz w dłoni chcąc się pożegnać, uśmiechnęła się:
— Panie Dawidzie, rzekła, skoro pan wzgardził wieczorem u pani de Bargeton, moglibyśmy go spędzić razem. Ładnie jest, chce pan przejść się trochę nad Charentą? pomówimy o Lucjanie.
Dawid miał ochotę paść do stóp uroczej dziewczyny. Ewa zamknęła w głosie nieoczekiwane nagrody; tkliwością akcentu roz-