Strona:PL Balzac - Dwaj poeci.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiedzieć, czy odbędzie podróż sama, czy w towarzystwie Lucjana; wysłał tedy swego lokaja do Ruffec, z poleceniem śledzenia wszystkich powozów, zmieniających konie.
— Jeżeli uwiezie swego poetę, pomyślał, mam ją!
Lucjan wyjechał nazajutrz o świcie z Dawidem, który wystarał się o kabrjolet i konia, oznajmiając iż jedzie do ojca w interesie. To kłamstewko miało, w danych okolicznościach, pozory prawdy. Przyjaciele wybrali się do Marsac, gdzie spędzili dzień u starego niedźwiedzia, następnie, wieczór, udali się za Mansle, aby tam oczekiwać pani de Bargeton, która przyjechała nad ranem. Widząc starą sześćdziesięcioletnią karocę, którą tyle razy oglądał stojącą w remizie, Lucjan doświadczył jednego z najżywszych wzruszeń w życiu; rzucił się w ramiona Dawida, który rzekł:
— Daj Boże, aby to było dla twego dobra!

Drukarz siadł z powrotem w lichy wózeczek i zniknął ze ściśniętem sercem; miał straszne przeczucia co do losów Lucjana w Paryżu[1].

  1. Dzieje Lucjana i pani de Bargeton w Paryżu znajdzie czytelnik w powieści p. t. Stracone złudzenia.