Strona:PL Balzac - Cierpienia wynalazcy.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nieważ zaś sprężyną ludzkich postępków jest raczej wszystko inne niż wytrwała, rozważna i konsekwentna inteligencja, nieraz psychologja jego schodzi na fałszywe tory. Figury Balzaka są często niby genjalni szachiści obliczający na piętnaście pociągnięć naprzód; podczas gdy, w życiu, nawet ludzie bystrzy obliczają zazwyczaj tylko na jedno lub dwa.
Powieść niniejsza, stanowiąca łącznik między Straconemi złudzeniami, poniekąd Ojcem Goriot, a dalszemi ogniwami cyklu, słabsza jest od tych dwu arcydzieł. Nie czuć w niej owego rozpędu, jaki, w najświetniejszych utworach Balzaka, ogarnia czytelnika, porywa go, oszałamia, każe zapomnieć o wszelkim krytycyzmie. Ale, jak nieraz wspomniałem, utworów Balzaka ani czytać ani oceniać nie należy oddzielnie: są to organiczne człony olbrzymiej całości. Potrzebne są te cierpliwe gromadzenia faktów i wydarzeń, aby nagle mogła z nich strzelić świetna błyskawica syntezy. Dla prawych balzakistów zresztą (a jest ich — jak się codziennie z przyjemnością dowiaduję — w Polsce coraz więcej), interesujące są nawet te mniej nasilone momenty twórczości pisarza: wolniej, nie tak zawrotnie obracające się koła i tryby pozwalają tem lepiej śledzić i rozbierać jej mechanizm. Najżywiej, najszczerzej w całej powieści odczuta jest historja protestu wekslowego: niejednokrotnie wspominałem już o warunkach finansowej egzystencji Balzaka, nie potrzebuję tedy podkreślać, jak bardzo jest wyjęta z pod samego serca pisarza. Jest ona zarazem wspaniałym przykładem, do jakiego stopnia Balzac umiał rzeczy martwe przetwarzać we współaktorów swej Komedji.
Romantyczne spotkanie Lucjana z księdzem Karlosem Herrerą stanowi drugi warjant owego „kuszenia szatana“ które wypełniało znaczną część Ojca Goriot, i jest zarazem przejściem do dalszego rozwinięcia tego prastarego mitu na tle nowożytnego Paryża.

Kraków, w październiku 1919.