Strona:PL Balzac - Chłopi. T. 2.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

lepiej będziecie postępować wobec człowieka, który postępuje tak dobrze z wami, i że będziecie odtąd szanowali jego własność. Niech żyje król!
I chłopi krzyknęli: „Niech żyje król!“ aby nie krzyczeć: niech żyje hrabia de Montcornet.
Scena ta była dyplomatycznie obmyślona przez generała w porozumieniu z prefektem i prezydentem sądu. Chciano, okazując stanowczość dla pobudzenia miejscowych władz i podziałania na chłopów, okazać łagodność, tak bardzo sprawy te zdawały się drażliwe. W istocie, opór — w razie gdyby się zdarzył — wprawiłby rząd w wielki kłopot. Jak rzekł Laroche, nie można było zgilotynować całej gminy.
Generał zaprosił na śniadanie mera, porucznika i kwatermistrza. Spiskowcy z Blangy zostali w karczmie w Couches, gdzie oswobodzeni delinkwenci wzięli się do przepijania pieniędzy, które wzięli na życie w więzieniu. Ludzie z Blangy mieli oczywiście udział w weselu, na wsi bowiem oznacza się słowem wesele wszelką uciechę. Pić, kłócić się, bić się, jeść i wrócić pijanym i chorym, to wszystko jest wesele.
Hrabia przeprowadził swoich gości lasem, aby im pokazać ślady spustoszeń i podkreślić wagę sprawy.
W chwili gdy, około południa, Rigou wracał do Blangy, hrabia, hrabina, Emil Blondet, porucznik żandarmerji, kwatermistrz i mer kończyli śniadanie w owej wspaniałej i uroczystej sali, której dał pię-