Strona:PL Balzac - Blaski i nędze życia kurtyzany.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jesteś mały, ale nie trzeba kruszyć młota, którym bijemy monetę. Pozwalam ci wszystko, prócz tego co zabiłoby twoją przyszłość. Kiedy ci otwieram salony Saint-Germain, zabraniam ci tarzać się w rynsztokach. Lucjanie! dla twego dobra będę jak sztaba z żelaza; ścierpię wszystko od ciebie, dla ciebie. Tak więc, twoją naiwność w grze życia zmieniłem w woltę wytrawnego gracza...
Lucjan podniósł głowę gwałtownym i wściekłym ruchem.
— Uprowadziłem Drętwę!
— Ty! wykrzyknął Lucjan.
W przystępie zwierzęcej wściekłości, poeta wstał, rzucił bocchinetto ze złota i drogich kamieni w twarz księdza, i pchnął go tak gwałtownie iż atleta upadł.
— Ja, rzekł Hiszpan, podnosząc się i zachowując straszliwą powagę.
Czarna peruka spadła. Czaszka gładka jak trupia głowa wróciła temu człowiekowi prawdziwą fizjognomję: była straszna. Lucjan siedział bez ruchu na otomanie, ze zwisłemi rękami, patrząc na księdza zmiażdżony, z ogłupiałą twarzą.
— Uprowadziłem ją, podjął ksiądz.
— Coś z nią uczynił? Uprowadziłeś ją nazajutrz po balu...
— Tak, nazajutrz po dniu w którym widziałem jak istotę należącą do ciebie znieważają hultaje, nie warci abym ich kopnął w...
— Hultaje! przerwał mu Lucjan; powiedz potwory: ci, których wysyła się na gilotynę, są wobec nich aniołami. Wiesz, co biedna Drętwa uczyniła dla trzech z nich? Jeden był, przez dwa miesiące, jej kochankiem. Była biedna i szukała chleba w rynsztoku; on nie miał ani grosza, był jak ja w chwili gdy mnie spotkałeś, bardzo blisko rzeki; chłopak wstawał w nocy, szedł do szafy gdzie były resztki obiadu tej dziewczyny i zjadał je. Odkryła wkońcu podstęp; zrozumiała tę hańbę, dbała o to aby dużo zostawiać, czuła się szczęśliwa; powiedziała to tylko mnie jednemu, w dorożce, kiedyśmy wracali z Opery. Drugi ukradł; ale, nim