Strona:PL Balzac - Blaski i nędze życia kurtyzany.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Słuchaj.
Zamilkła.
— Przyszłość twoja zależy od siły twego zapomnienia. Zastanów się nad wagą swych zobowiązań; jedno słowo, gest, któryby zdradził Drętwę, zabija żonę Lucjana! jedno słowo wyrzeczone we śnie, jedna mimowolna myśl, nieskromne spojrzenie, odruch niecierpliwości, wspomnienie dawnych wybryków, zaniedbanie, ruch głowy któryby odkrył to co wiesz lub coś wiedziała na swoje nieszczęście...
— Och, mój ojcze, rzekła dziewczyna z egzaltacją świętej, gdybyś mi kazał chodzić w trzewikach z rozpalonego żelaza i uśmiechać się, nosić gorset zbrojny kolcami i zachować wdzięk tancerki, jeść chleb posypany popiołem, poić się piołunem, wszystko będzie mi słodkie, łatwe!
Padła znów na kolana, całowała trzewiki księdza, oblewała je łzami, objęła nogi i przylgnęła do nich, szepcąc nieprzytomne słowa ze szlochem radości. Cudne włosy blond spłynęły potokiem i rozścieliły się niby dywan pod nogami niebieskiego wysłannika. Ale kiedy, podniósłszy się, Estera spojrzała nań, wydał się jej twardy i zimny.
— Czem obraziłam cię, ojcze? spytała. Słyszałam o kobiecie takiej jak ja, która umyła wonnościami stopy Chrystusa. Niestety! cnota uczyniła mnie tak biedną, że jedynie łzy mogę ci ofiarować.
— Nie słyszałaś? odparł okrutnym głosem. Mówię ci, iż, z domu gdzie cię zaprowadzę, trzeba wyjść tak zmienioną fizycznie i moralnie, aby nikt z tych którzy cię znali nie mógł krzyknąć za tobą: „Esterka!“ i zmusić do odwrócenia głowy. Wczoraj, miłość nie dała ci siły tak gruntownego pogrzebania dziewki, aby nie pojawiła się nigdy! Dziś jeszcze objawia się ona w ubóstwieniu które przynależy tylko Bogu.
— Czyż nie on przysłał cię do mnie, ojcze? rzekła.
— Jeżeli, w czasie twego wychowania, Lucjan zdoła cię ujrzeć, wszystko przepadło, pamiętaj.