Strona:PL Balzac - Blaski i nędze życia kurtyzany.djvu/231

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— A więc powiem prawdę, rzekł Peyrade, zatapiając chytre spojrzenie w czerwonych oczach swego cerbera.
Twarz rzekomego urzędnika pozostała niewzruszona; pełnił swoje rzemiosło, wszelka prawda zdawała mu się obojętna, wyglądał na to iż posądza prefekta o jakiś kaprys. Prefekci miewają swoje widzimisię.
— Zadurzyłem się jak warjat w pewnej kobiecie, kochance owego giełdowego agenta który odbywa podróż ku swojej przyjemności a przykrości wierzycieli, Falleixa.
— Pani du Val-Noble, rzekł oficer pokoju.
— Tak, odparł Peyrade. Aby ją mieć dla siebie na miesiąc, co mnie będzie kosztowało nie więcej niż tysiąc talarów, przebrałem się za nababa i wziąłem Contensona. Jestto tak dalece prawda, że, jeżeli pan zechce mnie zostawić w dorożce, gdzie będę czekał na pana (słowo ex-generalnego komisarza policji!), idź pan do hotelu i przesłuchaj Contensona. Nietylko Contenson potwierdzi to co mam zaszczyt powiedzieć, ale zastanie pan służącą pani du Val-Noble, która ma nam przynieść dziś rano zgodę na moje propozycje, lub warunki swojej pani. Stary wyga zna się na interesie: ofiarowałem tysiąc franków na miesiąc, powóz, to razem tysiąc pięćset; pięćset w podarkach, tyleż na obiadki, spacery, teatry; widzi pan, że, powiadając tysiąc talarów, nie mylę się ani o centyma. Człowiek w moim wieku może przecie zapłacić tysiąc talarów za swój ostatni kaprys.
— A! papo Peyrade, lubisz jeszcze natyle kobietki, aby... Ale bierzesz mnie na fis; toż ja mam dopiero sześćdziesiąt lat, a obchodzę się wybornie bez... Jeśli jednak rzeczy tak stoją, pojmuję, że, dla zaspokojenia tej chętki, trzeba ci było nadać sobie postać cudzoziemca.
— Rozumie pan, że Peyrade, albo ojciec Canquoëlle z ulicy des Moineaux...
— Tak, ani jeden ani drugi nie nadałby się pani du Val-Noble, przerwał Karlos niezmiernie rad iż dowiedział się adresu