Strona:PL Balzac - Blaski i nędze życia kurtyzany.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Dej żelmie bogojófdze bani...
Angielka zawołała, Europa była niedaleko.
— Och! wykrzyknęła Europa, mężczyzna w pokoju pani, a nie nasz pan!... Cóż za okropność!
— Czy dał ci trzydzieści tysięcy franków abyś go wprowadziła?
— Nie, proszę pani: mówiąc prawdę, obie razem nie jesteśmy tyle warte...
I Europa zaczęła wołać na pomoc tak gwałtownie, iż, bankier, przerażony, dopadł drzwi, skąd Europa wypchnęła go na schody.
— Stary opryszku, krzyknęła za nim, oczerniasz mnie przed panią!... Złodziej!... łapcie złodzieja!...
Zakochany baron, w rozpaczy, zdołał dobić do powozu, który czekał na bulwarze.
— Czyżby, przypadkiem, pani chciała mi odjąć moje obrywki? rzekła Europa wpadając jak furja na Angielkę.
— Nie znam zwyczajów francuskich, rzekła Angielka.
— Wiem tyle, że wystarczyłoby mi słowo powiedzieć panu, aby panią wyprawił jutro za drzwi, odparła zuchwale Europa.
— Ta przeklęta pokojówka, rzekł baron do Jerzego, który spytał oczywiście pana jak mu się powiodło, wydrwiła mi trzydzieści tysięcy franków, ale to moja wina, moja bardzo wielka wina!...
— Zatem, tualeta pana barona nie zdała się na nic. Do kata! nie radzę panu baronowi brać nadarmo swoje pastylki...
— Jerzy, ja umieram z rozpaczy... Zimno mi... Mam lód w sercu... Niema Estery, mój przyjacielu.
Jerzy był zawsze „przyjacielem“ swego pana w doniosłych okolicznościach.
W dwa dni po tej scenie, którą młoda Europa przedstawiła o wiele ucieszniej niż się da opowiedzieć, okrasiła ją bowiem mimiką, Karlos spożywał śniadanie z Lucjanem.
— Nie trzeba, chłopcze, aby policja, ani ktokolwiek inny wtykał nos w nasze sprawy, rzekł cicho, zapalając cygaro od Lucjana.