Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/331

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzy chcą pana wypędzić z tych wód, przyrzekło sobie wyzwać pana, zmusić go do pojedynku.
Głos starej damy rozległ się w oddali.
— Pani, rzekł margrabia, wdzięczność moja...
Opiekunka jego już umknęła, słysząc głos swej pani, którego syk rozległ się wśród skał.
— Biedna dziewczyna! niedole rozumieją się i wspomagają zawsze, pomyślał Rafael siadając pod drzewem.
Kluczem wszelkiej wiedzy jest, bezsprzecznie, znak zapytania; przeważną część wielkich odkryć zawdzięczamy słowu: Jak? mądrość zaś życia polega na tem, aby się pytać w każdej okoliczności: Czemu? Ale też ta sztuczna wiedza przyszłości niweczy nasze złudzenia. Toteż Valentin, wziąwszy, bez filozoficznych intencji, dobry uczynek starej panny za temat dla swoich dumań, znalazł go pełnym jadu.
— To że panna do towarzystwa może się we mnie kochać, powiadał sobie, w tem niema nic nadzwyczajnego: mam dwadzieścia siedem lat, tytuł i dwieście tysięcy funtów renty! Ale żeby jej pani, która boi się wody jak kot, woziła ją łódką aż tu do mnie, czyż to nie jest rzecz dziwna i osobliwa? Te dwie kobiety przybyłe do Sabaudji poto aby spać jak susły, pytające po południu czy już jest dzień, miałyby dziś wstać przed ósmą aby gonić w moje ślady?
Niebawem stara panna i jej czterdziestoletnia naiwność ukazały się jego oczom jako nowe przebranie tego fałszywego i złośliwego świata, jako mało-