Przejdź do zawartości

Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/288

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Panie profesorze, dziękuję panu za objaśnienia, które dostarczyłyby wspaniałej noty jakiemu don Calmetowi, gdyby Benedyktyni jeszcze istnieli; ale mam zaszczyt zwrócić pańską uwagę, że ten skrawek miał pierwotnie rozmiary... tej mapy, rzekł Rafael pokazując uczonemu otwarty atlas: otóż, od trzech miesięcy, skurczył się bardzo znacznie...
— Dobrze, odparł Lavrille, rozumiem. Tak, proszę pana, wszystkie szczątki istot żyjących podległe są łatwemu do pojęcia naturalnemu niszczeniu, którego bieg zależny jest od wpływów atmosferycznych. Nawet metale rozszerzają się albo kurczą w wybitny sposób, inżynierowie bowiem zauważyli dość znaczne rozstępy między wielkiemi głazami pierwotnie spojonemi zapomocą sztab żelaznych. Wiedza jest rozległa, życie ludzkie bardzo krótkie. To też nie mamy pretensji znać wszystkich praw natury.
— Panie, rzekł Rafael niemal zawstydzony, niech pan daruje pytanie które panu zadam. Czy pan jest zupełnie pewny, że ta skóra podlega zwyczajnym prawom zoologji, że można ją rozciągnąć?
— Och, z pewnością!... Tam do kata!... rzekł p. Lavrille próbując ciągnąć talizman. Ale, proszę pana, dodał, jeżeli pan zechce odwiedzić mego kolegę Planchette, słynnego profesora mechaniki, on znajdzie z pewnością sposób aby oddziałać na tę skórę, zmiękczyć ją, rozciągnąć.
— Och, panie, wraca mi pan życie!
Rafael pożegnał uczonego przyrodnika i pobiegł do Planchette’a, zostawiając poczciwego Lavrille w ga-