Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

która, aby rzec lepiej, rośnie jak dziecko, dojrzewa, mężnieje zwolna, jestto radość wyższa nad inne radości ziemskie lub raczej jestto boska rozkosz. Praca myśli obleka jakiemś czarodziejstwem wszystko co nas otacza. Liche biureczko, obite bronzową skórą, na którem pisałem, mój klawikord, łóżko, fotel, dziwaczny deseń obicia, sprzęty, wszystkie te rzeczy jakgdyby ożywiły się i stały się dla mnie pokornymi przyjaciółmi, milczącymi wspólnikami mojej przyszłości. Ileż razy, patrząc na nie, użyczałem im mojej duszy! Często, pozwalając błądzić oczom po jakimś odkruszonym gzymsie, znajdowałem nowe kombinacje, wyraźne potwierdzenie mego systemu, lub też szczęśliwe słowa dla oddania myśli prawie niepodobnych do wyrażenia. Siłą oglądania przedmiotów które mnie otaczały, odnajdywałem w każdym z nich fizjognomję, charakter; często mówiły do mnie. Kiedy, ponad dachy, zachodzące słońce rzucało przez moje wązkie okienko jakiś ulotny blask, one barwiły się, bladły, lśniły się, zasmucały lub rozweselały, zdumiewając mnie wciąż nową postacią. Te drobne wydarzenia samotnego życia, niedostrzegalne dla ludzi pochłoniętych światem, są pociechą więźniów. Czyż nie byłem więźniem myśli, jeńcem systemu, ale krzepionym nadzieją chlubnej przyszłości! Za każdą pokonaną trudnością całowałem miękkie dłonie kobiety o pięknych oczach, wykwintnej i bogatej, która miała kiedyś pieścić moje włosy, mówiąc mi z rozczuleniem:
— Dużoś wycierpiał, drogi aniele!