Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Rozpoczęłem dwa wielkie dzieła. Komedja miała mi w krótkim czasie dać sławę, majątek i wstęp do tego świata, gdzie chciałem wrócić władny królewskiemi prawami genialnego człowieka. Widzieliście wszyscy w tem arcydziele pierwszą omyłkę młodego chłopca świeżo wypuszczonego z kolegium, ot proste dzieciństwo. Żarciki wasze podcięły skrzydła płodnym złudzeniom, które już się później nie obudziły. Ty jeden, drogi Emilu, ukoiłeś głęboką ranę, jaką inni zadali memu sercu! Ty jeden podziwiałeś moją Teorję woli, to obszerne dzieło, dla którego nauczyłem się wschodnich języków, anatomji, fizjologji i któremu poświęciłem prawie wszystek mój czas. Dzieło to, jeżeli się nie mylę, dopełni prac Mesmera, Lawatera, Galla, Bichata, otwierając nową drogę wiedzy ludzkiej. Tu kończy się moje piękne życie, owo poświęcenie wszystkich dni, ta praca jedwabnika nieznana światu i znajdująca nagrodę jedynie w samej pracy. Od wieku rozeznania aż do dnia w którym ukończyłem moją teorję, obserwowałem, uczyłem się, pisałem, czytałem bez wytchnienia, życie moje było niby długie pensum. Ja, zniewieściały kochanek wschodniego lenistwa, rozkochany w moich marzeniach, zmysłowy, wciąż pracowałem, broniąc się pokusom paryskiego życia. Z natury smakosz, stałem się wstrzemięźliwy; lubiący i piesze wędrówki i morskie podróże, pragnący zwiedzić mnogie kraje, znajdujący jeszcze, jak dziecko, przyjemność w puszczaniu kaczek na wodzie, trawiłem czas wciąż przy biurku, z piórem w ręku; ja, gaduła, słuchałem w milczeniu wykładów