Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/044

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Czy wielu ludzi nie ginie od piorunującego działania jakiegoś kwasu moralnego, nagle rozlanego w ich wewnętrznej istocie?
— Co zawiera ta skrzynka? spytał wchodząc do obszernego gabinetu, ostatniego cmentarzyska sławy, wysiłków ludzkich, oryginalności, bogactw, i ukazując palcem sporą graniatą skrzynkę mahoniową, wiszącą na gwoździu na srebrnym łańcuszku.
— A, to pryncypał ma klucz, rzekł pyzaty chłopak z tajemniczą miną. Jeżeli pan pragnie widzieć ten portret, chętnie odważę się uprzedzić pryncypała.
— Odważysz się? rzekł młody człowiek. Czy twój pryncypał jest księciem?
— Nie wiem, proszę pana, odparł chłopiec.
Spojrzeli na siebie przez chwilę, obaj jednako zdumieni. Wytłómaczywszy sobie twierdząco milczenie nieznajomego, chłopiec zostawił go w gabinecie.
Czy zanurzyliście się kiedy w bezmiar przestrzeni i czasu, czytając dzieła geologiczne Cuviera? Porwani jego genjuszem, czy szybowaliście nad bezkresną otchłanią przeszłości, jakgdyby podtrzymywani ręką czarodzieja? Odkrywając, warstwa po warstwie, pokład po pokładzie, pod łomami Montmartru lub krzesanicami Uralu, owe zwierzęta których skamieniałe szczątki należą do przedpotopowych cywilizacji, dusza wzdryga się dostrzegając miljardy lat, miljony narodów, których słaba pamięć ludzka, których niezniszczalna tradycja boska zapomniały, i których popioły, nagromadzone na powierzchni naszego globu, tworzą owe dwie stopy ziemi dające nam chleb i kwiaty. Czy