Przejdź do zawartości

Strona:PL Ballady, Legendy itp.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Brzmią piszczały, dźwięczą liry i talerze dzwonią,
Dziś boginie, co tu rządzą, uciech snać nie bronią...

Wypełniając rozkaz Pana, szliśmy dwaj do domu
Jedynego męża w mieście, co uniknął sromu.
Ten był wolny od zaguby. Szliśmy przez ogrody,
Barwa kwiatów z cudną wonią idzie tu w zawody.
W róż przepychu, jak dwie lilie w blasku zórz purpury,
Stały świeże, piękne, hoże męża tego córy.
Wnet, spostrzegłszy nas, z pośpiechem ku nam się zwróciły
I trzymane w ręku róże do nóg nam rzuciły.
A w ich oczach modrych naraz ognie zaświeciły.

Stałem wkrótce na uboczu z domu tego panem,
Oznajmując mu gniew Boga, jak mi było danem.
Przyjaciela pustotami dziewki zabawiają.
Ja z ust klątwy, one listki róży nań rzucają,