Euzeb drzemie, w głowie mu nie świta,
Że jego wierna gwoźdźmi dziś przybita,
Wisi na krzyżu dobra, cicha, luba,
Skarb jego serca, jego domu chluba.
A morze huczy, miota wściekle piany
Ku skałom onym, gdzie krzyż nieciosany
Stoi, a na nim blada męczennica;
Światło pokoju rozjaśnia jej lica.
Tu Euzeb śpieszy, drżący z żalu cały,
W ręku kwiat róży trzyma wonny, biały.
U stopni krzyża bije czołem, wzdycha:
— „Ty dobra moja, wierna ty a cicha!“
Wtem z krzyża błysnął promień słońca złoty
I zda się dźwięczy jakaś pieśń tęsknoty
I wlewa w duszę pełną mąk, zwątpienia,
Słodkim ust szeptem słowa pocieszenia:
— „Dzięki za różę, za woni rozkosze!
„Z miejsc kresu cierpień Stwórcę o to proszę,
„Aby dla Ciebie dzień skonania mego
„Stał się zwiastunem światła przedwiecznego“.
Jarosław Vrchlicky.