Strona:PL Baliński - Śpiewakowi Mohorta.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Że wspólnie biją i do jednej miary
Jak w elektronu schwycone łańcuchy.”
Tą nicią — bracie, jest wspólne widzenie
J wspólne czucie i drogi i celu —
J Wolą Bożą przejęte sumienie,
J wiara tylko jedna — w Zbawicielu.
J ufność tylko jedna — w Boże ramię
J sztandar jeden tylko — Boże znamię!

Niepytaj liczby — boć nie liczba może,
Lecz sprawa taka z którą ramię Boże. —
J wódz nasz, liczbą niebędzie nas mierzyć
Bo ufa Panu Se się nieponiżém,
Źe uderzymy gdy każe uderzyć
Choćby na piekło całe — ale z Krzyżem!
J złożym życie gdy zażąda tego,
Nie że on kazał, lecz że Bóg przez niego.
Bo to czujemy że w dzisiejszą sprawę
Jego naznaczył nam Pan do przewodu-
J Żółkiewskiego oddał mu buławę,
J miecz co skruszy kajdany narodu.-
A i to Bracie, czujem mocno w duszy,
Źe gdy on stanie i już mieczem błyśnie
Kraj cały wstanie, cała ludzkość ruszy
J do polskiego znaku się przyciśnie.
Jak noc przed słońcem piekło siłę straci
Zrzednieje chmura gnana przez oprawców,
Bo nieszczęśliwi poznają w nas braci,
A ujarzmieni uznają wybawców. —

Tak wierzym bracie, — i pełni spokoju,
Do jutrzejszego sprawiamy się boju —
Więc czyścim zbroje aby były jasne,
Zbroje najpierwsze — serca nasze własne —
Bo to już znamy, że szabla się kruszy
Nie mieczem wroga, lecz rdzą co jest w duszy.

J tak czekamy czujni na czas boży,
Gdy łaska Boża drogę nam otworzy
Wtedy ruszymy jak wiernym przypadło
J wydrzem piekłu Znak który ukradło. —

A niema dla nas warunków układnych
J ustępstw żadnych i pośrednictw żadnych,