Strona:PL Bałucki - Tajemnice Krakowa.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mód przejrzeć nowe ubrania na głowę. Wybrała jedno w kolorze fioletowym. Miało to oznaczać żałobę po Sewerynie, którego śmierć zepsuła trochę jej spokój, zwłaszcza po ostatnich słowach księdza Modesta.
Nazajutrz, stosownie do umowy, stawił się ksiądz o naznaczonéj godzinie w mieszkaniu hrabiny.
— Oczekiwałam z niecierpliwością — rzekła do wchodzącego — lękałam się, że tamten niegodziwiec może pierwéj nadejść.
— Czy hrabina myśli być obecną naszéj rozmowie?
— Wolałabym uniknąć tego. Wyjdę do kościoła. Ksiądz działaj w mojem imieniu.
— Więc mam mu obiecać?...
— Trzydzieści tysięcy za odstąpienie tych papierów, które mnie potępiają.
— Potrzebuję jeszcze wiedzieć niektóre szczegóły tyczące się téj sprawy. Czy pani dawno z nim się rozeszłaś?
— Od lat dziesięciu nie widziałam go.
— A jak długo żyliście z sobą?
— Rok nie cały.
— Więc akta ślubne mają lat jedenaście?
— Niezupełnie. Ślub nastąpił nie zaraz po mojéj ucieczce z domu rodziców, ale znacznie późniéj.
— Zapomniałem jeszcze spytać jak on się nazywa?