Strona:PL Bałucki - Tajemnice Krakowa.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Po chwili dodał jeszcze:
— Ksiądz S. wraca w tych dniach z Rzymu. Dziś już mogę hrabinę zawiadomić, że przywozi ze sobą błogosławieństwo Ojca św. dla tak wielce przykładnego małżeństwa waszego, nominację hrabiemu na szambelana dworu Ojca św., a hrabinie patent na opiekunkę moralności błądzących kobiet.
Hrabina spuściła skromnie oczy i lekkiem skinieniem głowy podziękowała za te zaszczyty.
— Więc Ojciec święty raczył przyjąć mój pantofel? — zapytała.
— Podziwiano w Rzymie robotę i bogactwo jego.
— W podobnym guście wykończam teraz umbrę do waszego kościoła.
— Oby Pan pobłogosławił wszystkie twoje zamysły, za gorliwość jaką okazujesz dla kościoła, zacna siostro w Chrystusie!
To mówiąc ksiądz Modest wzniósł pobożnie oczy do nieba a ręce położył na popielatym kapelusiku Saby, błogosławiąc jej zamysły. A zamyślała właśnie o pozbyciu się pierwszego męża swego i dlatego zapytała znowu:
— Więc mogęż jutro spodziewać się was, księże Modeście?
— A o któréj on przyjść obiecał.
— O dwunastéj?