Strona:PL Astor - Podróż na Jowisza.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jakaś szczególna katastrofa pomieszała porządek w zwykłym trybie życia tego świata zwierzęcego.
Zaimprowizowany wierzchowiec postępował naprzód, z pewnym zgrzytem w stronę, gdzie znajdował się Dinosaurus. Strzelcy przygotowali broń, gdy wtem nagły ruch powstał w zaroślach, całe stado potworów wypadło na dolinę i przebiegło je z pośpiechem; niektórym widać było tylko grzbiety z po za wysokiej trawy, inne postępowały ciężko, inne jeszcze podskakując wysoko. Przestraszone Dinosaury przestały jeść i wzięły udział w powszechnym popłochu, biegnąc chwilami na czterech nogach, to znów na dwóch, podpierając się ogonem. Stado zwierząt przebiegło około podróżnych, nie zwracając na nich uwagi i zwróciło się w przeciwną stronę, by szukać schronienia w lesie, ale niebawem nawróciło się raz jeszcze w stronę, w którą podążał żółw.
— Te zwierzęta robią na mnie poprostu wrażenie pasażerów spieszących się na kolej, podczas gdy nasz rumak jakoś ani myśli przyspieszać kroku.
— Dużobym dał za to — rzekł Cortlandt — aby się dowiedzieć, co jest powodem tej śmiertelnej trwogi owych potworów; sądzę, że to chyba musi być to samo stworzenie, co tak pocięło w kawałki naszego mastodonta.
— Zdaje mi się, że ta zwierzyna jest wzięta we dwa ognie przez zręcznych myśliwych, których postawa musi być odpowiednią.
— Jeżeli to są ludzie, w takim razie wycieczka nasza może stać się bardzo niebezpieczną.
— Ale jeśliby to byli ludzie, niezawodnie byliby się już tu ukazali; łatwiej przecie jest ścigać zwierzynę w otwartem polu, niż w lesie.