Przejdź do zawartości

Strona:PL Arystofanes - Lysistrata.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
orsylochos.

Eironesie, spojrzyj na Glycere, otwiera oczy jakby tarcze.

stylbonidos.

Porównanie nie trafne, gdyż oczy Glycere raczej zaczepne niż odporne. Kochane dziecię, zdumione słyszeć filozofa estetyka, mówiącego o kobietach kwieciście, a bez ukrytej myśli. To nowa szkoła.

klystenes.

Dekadentów?

stylbonidos.

Nie, tych jeszcze w Atenach niema. Przed dwudziestu laty Eirones należał do innej szkoły, do Akademii. Ubrany w długi płaszcz, z długim kijem w ręku, z długą brodą, długie miewał mowy. Dziś ma wykwintną tunikę z frygijskiej wełny i wieniec róż na głowie. Na Bogów! Podziwiać przychodzi wpływ Akademii.

praxagora.

Niestety, nie odzwyczaił się od sążnistych mów.

stylbonidos.

To prawda; jedyna rzecz, która mu z dawnej pozostała szkoły. Wszak zerwałeś zupełnie z Sokratesem?

eirones.

Zupełnie.

stylbonidos.

Sokrates pogardza tobą.