Strona:PL Artur Oppman - Poezje tom I Stare Miasto.djvu/235

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W cenzurze na Miodowej egzekucje codnia:
Orzeł — wiosna — swoboda, ścigane, jak zbrodnia,
Czerwone wykreślenie za przestępstwo pierwsze,
Drugie: precz z tym poetą!.. No, i pisz tu wiersze!

A jednak, czyż podobna zmienić własną duszę,
Gdy przepojona szczęściem woła: śpiewać muszę!
Czyż można kazać zmilknąć powołanej na to,
Aby rozświetlić życie, co jest kazamatą,
I w więzienie narodu beznadziejnie głuche
Rzucić choćby promyczek, obudzić otuchę
I, rozżarzając w sercach uśpione tęsknoty,
Zmuszonym do pełzania — pokazywać wzloty!

I ujrzałem treść pieśni w tej starej dzielnicy.
Jej ludzie? Spójrzcie na nich! To nie niewolnicy!
W każdym z nich, jak cudownej lampy błysk płonący,
żył wielkości narodu płomień gorejący.
Cisi to byli ludzie, nieznani nikomu, —
Ale, jak duch przeszłości w opuszczonym domu
Wspomina dawną świetność, gdzie pustka grobowa, —
Tak mieszkała w ich sercu chwała narodowa.

Popatrzcie: przy straganie, w sklepiku, w warsztacie,
Im śnią się z lat młodości pamiętne postacie,
Gdy chyli się na piersi łeb, siwizną biały,
Budzą ich skwiry orłów, dźwięki trąbek, strzały,
Obrazy od lat dawnych niewidzianych cudów,
Bój za wolność ojczyzny i za szczęście ludów,
I każdy jest z osobna i są wszyscy razem
Wcieleniem lotu w sławę, co już śpi pod głazem.