Strona:PL Artur Oppman - Pieśń o Rynku i Zaułkach.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jak zwycięski wojownik z utrzymanych szańców
Wołaj na strony świata: jestem wolne, wolne!
I wpleć w życie twych murów, życie ich mieszkańców,
Jak kwiaty ogrodowe i jak kwiaty polne.

Niechaj się przystosuje do twych ścian piękności
Piękność dusz, niech jak gwiazdy wzejdą promieniące
I niech się droga dni twych tak mądrze wyprości,
By z dawnych jaskiń mroku wyjść prosto na słońce.

A gdy tak myślę szarą godziną wieczorną
I w srebrniejące w niebie patrzę gwiazdy pierwsze,
Przypominam twą nędzę, smutną i pokorną,
I moje, z snu niewoli budzące cię wiersze.

Czemuż nie mam powiedzieć, że mi głos anioła
Kazał o tobie śpiewać pieśń, gdzie ból twój szlochał? —
I pełniłem ten rozkaz, wtedy, gdy dokoła
Nikt o tobie nie myślał i nikt cię nie kochał.

Tyś było, Stare Miasto, biedne, zapomniane,
Z krwi niedawno wylanej jeszcze nieoschnięte,
A ja kładłem me pieśni na twą każdą ranę
I ślepym wskazywałem twe cierpienia święte.

Teraz, gdy się znów stroisz swą odwieczną chwałą,
Mogę odejść, twym blaskiem szczęśliwy ogromnie,
Lecz choćbyś o mych pieśniach w szczęściu zapomniało,
Wiem, że musisz przypomnieć i o nich i o mnie.