Strona:PL Artur Oppman - Kronika mieszczańska.djvu/021

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
M




IX

Młodziutkiej wiosny był poranek,
Wdychało miasto oddech szerszy,
Kiedy ów sprośny galski panek
Obaczył Zofkę po raz pierwszy.
 
Suną dziewice i matrony
W pierś balsam kwietnia brać kojący —
Ujmie się w boki rycerz ony,
Niewieścią cnotę wojujący.

Złota przepaska złotych włosów,
Modra sukienka srebrem tkana —
By wid, płynący od niebiosów,
Szła Zofka biała i różana.

Śmieje się ziemia młodej wiośnie.
Nad miastem słońce lśkni ogromne —
Na diuka Zofka pojrzy skośnie
I skryje rzęsmi fiołki sromne...