Strona:PL Artur Oppman - Cztery komedyjki.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mój skarb; za diamenty, za klejnoty nie dam kuli szczerozłotej!

(Bawi się).
Codzień w lesie igram tak: kulka w górę mknie, jak ptak, potem spada w ręce me; nigdy nie potoczy się!... do mej dłoni dla igraszek jak milutki wraca ptaszek.
(Kula, wyrzucona zbyt wysoko, upada na ziemię i toczy się do strumienia).
Ach, nieszczęście! ach, ja biedna! kula wypadła w zdrój beze dna, w zdrój żabiego wpadła króla szczerozłota moja kula! Hej! pomocy! skaczcie w wodę! skarb za kulę dam w nagrodę (płacze).
Co mi perły i diamenty, stroje, złotem wyszywane! kula wpadła w zdrój zaklęty, już jej nigdy nie dostanę. Ach! koronę bym oddała, bylem znowu kulkę miała.
Żabi król (wychodzi z poza drzew).
Powiedz, królewno, powiedz mi, czemu tak gorzkie ronisz łzy? może, nim pójdę w dalszą drogę, w twym ci kłopocie dopomogę.
Królewna.
Nic mi nie możesz pomóc już.
Żabi król.
A gdybym pomógł — co dasz?
Królewna.
Cóż?... Pieniędzy, ile pragniesz sam, wszystkie klejnoty moje dam, stroje złocone, srebrzone, nawet berło i koronę.