Strona:PL Artur Oppman - Cztery komedyjki.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Małgosia.
To rzecz dla mnie całkiem nowa, nie wiem, jak się kłaść...
Czarownica.
Więc ja pokażę ci... (kładzie się). Tak! raz... dwa...
Małgosia (wpychając ją do pieca).
Trzy! potworze! wiedźmo ty! już cię palą ognia skry! widzisz! bardzo ci przyjemnie? czy jeść pieczeń będziesz ze mnie?
(Słychać z pieca krzyk czarownicy).
Jaś.
Wiwat, siostro! to zuch z ciebie, ocaliłaś mnie i siebie.
Małgosia.
Teraz czeka nas robota! wszystko świeci się od złota; lecz nic z tego nie ruszymy. Tylko ciastek nazbieramy i do domu pobiegniemy.
Jaś.
Do tatusia i do mamy!


AKT  IV ty.

IZBA W CHACIE DRWALA.

Drwal, jego żona, potem Jaś i Małgosia.
Drwal (płacze).
Ach, gdzie dzieci! dzieci nasze? może ich pożarły wilki.
Żona jego.
Moje skarby, kwiatki moje! moje ptaszki i motylki!