Strona:PL Antoni Sobański - Cywil w Berlinie.pdf/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wa fakt, że na każdym rogu ulicy można kupić perjodyk tak gwałtownie antyhitlerowski, jakim właściwie jest każda gazeta zagraniczna. Miałem dziwny odruch, jadąc kiedyś autobusem. Czytałem „Times‘a“ i spostrzegłem, że jakiś pan, wyraźnie Niemiec, zaglądał mi przez ramię i starał się też czytać. W jednej chwili złożyłem gazetę. Moją instynktowną reakcją było usunięcie z przed oczu tego człowieka czegoś wysoce gorszącego i przewrotnego. Znajomych Niemców nie spotkałem na ulicy z dziennikami zagranicznymi. Dawniej, pamiętam, zawsze je czytali.
Z pism niemieckich warto przeglądać głównie dwa: „Deutsche Allgemeine Zeitung“ i „Vossische Zeitung“. Pierwsze, które było zawsze świetnie redagowanym organem zachowawczym, nie miało wśród swych współpracowników ani jednego Żyda. Trudno więc znaleźć pretekst do szykanowania takiego pisma. „D. A. Z.“, jak ją popularnie zwą, poddała się pozornie „koordynacji“. Dość jednak zręcznie operuje metodą a contrario, głównie w obronie spraw kulturalnych w najszerszem zrozumieniu