Przejdź do zawartości

Strona:PL Antoni Malczewski, jego żywot i pisma.djvu/060

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„To co nikt nie wyraził, przywłaszczym uczucie.
„Ah! z jak okropną trąby zagrały żałobą!
„Oh! nie rzucaj mnie znowu! oh! zabierz mnie z sobą!“

XVIII.

Padła w drogie objęcie, i wygjętą kibić
Żal z taką drzącą trwogą do niego chciał przybić,        590
Taka mdłość w bladych licach, a śliczne ramiona
Tak go czule garnęły do słodkiego łona,
Że gdy z tych smutnych pieszczot wydzierał swą wolę,
Jakby je zrywał z serca, takie w niem czuł bole.
Nie, zostać niepodobna, chyba sławę skazić,        595
I zawdzięczając miłość na wstyd ją narazić!
Lecz, oh! jakże głęboka, jak posępna żałość,
W rozpaczy swej kochanki hartować swą stałość!
Ani jej wszystkich wdzięków pożegnać był w stanie;
Ni czasu w marnych jękach przeciągać rozstanie;        600
Woła do chwały trąba, siwy wódz go czeka,
Burczą rozpięte znaki, zwycięstwo ucieka.
Powstał, złożył swą lubę, dzikim ogniem błysnął,