Strona:PL Antoni Lange - Malczewski i kilka erotyków.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Byłem kiedyś w niebie — — —
Gdzieśkolwiek jest na krańcach widomego bytu —
Zjaw mi się, mój najsłodszy śnie pełny błękitu.

(Wpobliżu miejsca, na którem leżała Zofja, ukazuje się
widmo: Księżna — w złoto-błękitnem świetle)


WIDMO

O, czyste, przezroczyste, o, srebrzyste fale
Genewskiego jeziora! w waszych wód krysztale —
Do dziś się odbijają dwa szczęśliwe cienie
Dwojga dusz rozkochanych!


MALCZEWSKI

O lube wspomnienie!


WIDMO

A kiedy już nadchodzi ten moment ostatni,
Ostatni na twych ustach pocałunek bratni
Składam, aby na wieki przywarł na twych licach,
By cię nawskroś przeniknął we wszystkich tętnicach,
Bym wiecznie była twoja — i z tobą — i w tobie,
I by na krańcach świata nasze dusze obie
Przypominały wiecznie poprzez bytu pęta...


MALCZEWSKI

Wszystko, o czem pamięta duch, choć nie pamięta!


(Widmo znika)

(Malczewski zadumany siedzi na fotelu — patrząc w ten

punkt, gdzie widmo znikło)


KONIEC