Strona:PL Antoni Lange - Malczewski i kilka erotyków.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
MALCZEWSKI

Co ty mówisz?


ZOFJA

Mgła czarna — opisać nie umiem.


MALCZEWSKI

We śnie coś mówi. Ale słów jej nie rozumiem.
Mów — mów! (Nasłuchuje)
Zamilkła.

(Zofja zapada w mrok i przestaje być widzialną)

Jakieś dziwne słowa
Mówiła mi uśpiona. Jak mi cięży głowa —
Cierpienie, jak nóż ostre, ciało mi rozdziera.

(Po chwili)

Lecz teraz ból już ustał. — Już mi się otwiera
Nieskończoność — i duch się wyrywa do lotów —
O Boże, bądź miłościw grzesznemu — jam gotów —

(Przegląda książkę)

I pusto, smutno, tęskno w bujnej Ukrainie!
O Marjo, o Wacławie — czy wasz sen przeminie?
Czy losy wasze smutne ludzi wzruszać będą?

(Po chwili)

Mówiła, że me imię stanie się legendą.

(Po chwili)

Ileż dni przeminęło tu, śród wiru cieni?
Gdzie Zofja? Sam samotny jam tu jest w przestrzeni.
Nie czuję już niczego — nie czuję sam siebie —
Wszystko, niby mgła, prysło — — —