By między nami zwalić mur, dziewczyno.
Ona oboje nas złączywszy razem,
Pójść pozwoliła potem w drogę inną…
Sen często twoim darzy mię obrazem,
Twe imię nieraz szepcąc w noc, kochanie,
Jak ongi z tobą, pieszczę się — z wyrazem.
Błogosławionaś! Gdzie twa noga stanie,
Weselne kwiecie niechaj wschodzi wszędzie!
Choć serce krwawi, śmiej się nieustannie!
A o tem nie myśl, co gdzieś, kiedyś będzie!
Niech łza za przeszłem próżno się nie żali,
I w przyszłość nie patrz: śmierć tam w pierwszym rzędzie.
W zaułku brudnym, czy w szpitalnej sali,
Czy też w swem łóżku, wszystkim jedna droga.
Najlepsza czwórka nie zajedzie dalej!
A więc niech zdala pozostanie trwoga.
Jak długo możesz, wij rozkoszy wianki;
Żal odganiając precz od swego proga,
Żyj kwietnem życiem Marji Egipcyanki.