Przejdź do zawartości

Strona:PL Antologia współczesnych poetów ukraińskich.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy dumne limby wciąż na górach rzedną,
A bydląt tyle udaje człowieka,
Że może jutro wstydzić się wypadnie,
Gdy kto w nas samych — człowieka odgadnie...

Dobrze mi teraz. Hej! pchnąć ordynansa,
Niech mi się zjawi piękna markietanka —
Mów pośle z obcych ziem, z twarzą szympansa!...
Co?... »Ten szynk nie jest otwarty do ranka«?
A więc mię prowadź przez krew z wina strugi,
Dostaniesz za to złoty krzyż zasługi.
—————————————

Ktoś drzwi zatrzasnął... Zdaje się, śnieg pada...
Moc wzbiera we mnie... Nawet Bóg, by tworzyć,
Musiał mieć chaos... Przecie jest mi rada
Niewiasta jedna: ta ze siedmiu planet.
Padam na białe łono jej, jak brzemię,
I zdaje mi się, że zapładniam ziemię...«