Strona:PL Antologia współczesnych poetów polskich (1908).djvu/436

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A wtem z za widnokręgów płynie hymn stugłosy,
Ziemia drży w jakimś wielkim, obłędnym zachwycie,
Z wilgotnego rzeszota sypiąc perły rosy...

I zewsząd płynie jeden okrzyk. Życie!... Życie!...
A słońce swe ogniste rozczesawszy włosy,
Zawisło nieruchome, nieme na błękicie...



POD TWĄ OBRONĘ...

Pod Przenajświętszą Twą obronę,
I pod troskliwą Twoją pieczą,
Składam dziś serce swe zmęczone,
Z którego krew rubinem ciecze,
I całą duszę młodocianą
Składam Ci, jako swoje wiano.

Jam jeszcze młody, bardzo młody,
Jednak do walki brak mi siły,
Zmogły mnie burze i zawody
I wieczne klęski mnie znużyły
I ciągle smutki, niepokoje,
Przetarły młode piersi moje.

Szedłem ciernistą życia drogą,
Pełen nadziei, pełen wiary.