Strona:PL Antologia współczesnych poetów polskich (1908).djvu/428

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
NA STEPIE.

Wszedłem w step dziki. Wokół mnie burzany
szumią, jakgdyby pieśń weselną grały
i w takt tej pieśni z wiatrem się chylały —
Chwila — a może step się puści w tany...

Głową wyrosłem ponad zielska łany
i chociaż wokół mrok — idę zmężniały
naprzód, gdzie wielkie błyszczą ideały —
Przejdę lub padnę krwią i potem zlany!

Wicher się zaśmiał, zasyczał złowrogo,
zatrząsł sitowiem i wraz całe morze
burzanów legło... Kedy stąpię nogą,
chwasty mi grodzą przejście... Przejdę może

Idę... nie można iść dalej tą drogą!....
Stanąłem czekam, aż zabłysną zorze...



JESIENIĄ.

Hannie Gramatyczance.

Nad ugory i ścierniska
Dym się ściele siny,
Pastuszego blask ogniska
Świetlanemi skrami błyska,