Strona:PL Antologia współczesnych poetów polskich (1908).djvu/217

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
GŁÓD...

Szmer łez przez wioskę przeszedł falą,
Jak podmuch wiatru w noc grudniową —
W żadnej chałupie dziś nie palą,
Na wszystkich ustach jedno słowo:
Głód... Szczezła w polach praca nasza...
W stodołach pustki... Wyszła pasza...
W oborach z głodu bydło ginie...
Pustki w komorze... Próżne spichrze...
W takiej to szepce mi godzinie
Wieś skargi ciche, coraz cichsze...



A DZIŚ...

Ongiś, pamiętam, w każde rano
Ze strzech się blade pasma dymią —
Wiosce potęgę życia dano;
Radość w powietrzu czuć olbrzymią...
A dziś tak pusto wśród osiedli,
Jak w północnego snu godzinę...
Stroskani chłopi dziś powiedli
Głodem zmorzoną na targ trzodę,
A inni orzą oziminę.
Bo Pan Bóg przeklął jej urodę...