Strona:PL Antologia współczesnych poetów polskich (1908).djvu/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Z CYKLU: »PIEŚNIARZOM«.


Nie nam, pieśniarzom, stać w tęczy kolorach,
Bawić się w róże i w pióreczka pawie:
Bo my są sosny czerniące się w borach,
Bo my są krzyże w przydrożnej kurzawie,
Bo my są wierzby o plączących korach,
Bo my są z jękiem lecące żórawie,
Co hejnał krzyczą skróś zmierzchów tej ziemi,
Na puste pola, gdy sen je oniemi!

Nie nam, pieśniarze, brać pieszczone tony,
I dźwięków słuchać, co słodszych, dla ucha...
Nam w spiż w serc ludzkich bić, jak biją dzwony.
Nam huczeć, jako w boru zawierucha...
Nam szumieć jako padające plony,
Kiedy je zdepce moralna moc głucha...
Nam śpiewać zgrzytem strun rwanych i krzykiem —
I nie — słowiczym — lecz orlim językiem!

Nie nam, pieśniarze, stroić lutnię wstęgą,
I sławić rozkosz, niby trubadury...
Bo my zakonu związani przysięgą,
Izajaszowe nosim w biodrach sznury!
Pieśń nasza kmiecą odziana siermięgą,
Z ducha królewskość bierze nie z purpury!
A kiedy wzejdzie nad ugór w łzach rosy
Nie kwieciem kwitnąć jej, ale iść — w kłosy!