Strona:PL Antologia współczesnych poetów polskich (1908).djvu/010

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I począłem brać pełnemi dłońmi te skarby, jak chciwiec, jak złodziej rządzami oszalały...
I nie wybierałem zbytnio, bo tam wszystko było wybrane, wszystko piękne w swoim rodzaju. Mniemałem, że jak rozmiar nie wpływa na wartość dzieła malarskiego, tak i tu w każdym najmniejszym kamyku, w każdym posągu lśni promień, pochodzący z jednego i tego samego źródła...



Nabrałem, ile unieść było można. Zaczerpnąłem tych skarbów jak prometejskiego ognia z wyżyn Tworzenia i przynoszę Wam, Wam
przedewszystkiem »zjadacze chleba«, których oczy dotąd nieświadomością Piękna zamglone...
Jak owo pacholę przed św. Augustynem śmiem, odważam się zawołać:
Tolle lege! Tolle lege![1]




Kazimierz Króliński.

  1. Przypis własny Wikiźródeł łac: Weź, czytaj! Weź, czytaj!