Ta strona została przepisana.
Tolle lege!
Zdawało mi się, jakobym porwany był w wyże jakieś zawrotne — w blaski jakieś zagwiezdne...
kędy w tęczowych pasmach lśnią nieśmiertelne ołtarze...
kędy wieczysty Znicz słoneczną płonie pochodnią...
kędy najsubtelniejsze duchy tej ziemismętnej wylatują na płomiennych skrzydłach jaw i złudzeń, godny oddawać hołd Wielkiemu Bóstwu...
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/1/1b/PL_Antologia_wsp%C3%B3%C5%82czesnych_poet%C3%B3w_polskich_%281908%29_p0116.png/40px-PL_Antologia_wsp%C3%B3%C5%82czesnych_poet%C3%B3w_polskich_%281908%29_p0116.png)
W okół legły skarby ofiarne, jak grad na wydeptanej niwie, to znowu śladem ogni błędnych pną się w górę i owijają jak powój o każdy promień biegnący w wszechświat od aureoli Bóstwa.
Inne jak kryształy sopli lodowych, jak gwiazdki śnieżne czepiają się zopalizowanych mgieł i tęczowych łuków...
Morze, skarbów i klejnotów, bezdenne, dalekie i bezkresne morze. —
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/1/1b/PL_Antologia_wsp%C3%B3%C5%82czesnych_poet%C3%B3w_polskich_%281908%29_p0116.png/40px-PL_Antologia_wsp%C3%B3%C5%82czesnych_poet%C3%B3w_polskich_%281908%29_p0116.png)