Strona:PL Antologia poetów obcych.djvu/328

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dziwują nie staruszkowie,
Błogosławią Boga,
A bezsenna najemnica
Co wieczór, nieboga,
Dolę ciężką swą przeklina.
Gorżko, gorżko płacze;
Lecz nikt tego nie posłyszy,
Nikt łez nie zobaczy,
Oprócz Marka maleńkiego;
Lecz on nie wie tego,
Dla czego to najemnica
Łzami zlewa jego;
Nie wie, za co go tak Hanna
Pieści w każdej chwili, —
Sama nie zje, nie wypije,
A jego posili.
Nie wie Marko, jak w kołysce,
Nie raz o północy,
Gdy on ocknie się, poruszy, —
Ta zaraz, jak z procy,
Przyskoczyła, przeżegnała,
Okrywa, kołysze;
Z drugiej izby słyszy ona,
Jak dzieciątko dysze.
Zrana Marko do swej niani
Rączkami się zrywa,