Przejdź do zawartości

Strona:PL Antologia poetów obcych.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie mam ja zamku, z którego szczytów
Rozległe przejrzyć równiny:
Mieszkam jak w gnieździe ptak śród błękitów:
Pieśń moja — skarb mój jedyny!

Bylebym zechciał tylko jak drudzy,
Kark wolny zgiąć do pokłonu:
Kiedy od pana żołd brali słudzy,
Nie byłbym wrócił bez plonu;
Ale nie chciałem z łaski korzystać,
Nie częstem miał zaprosiny...
Wolałem sobie świstać a świstać:
Pieśń moja — skarb mój jedyny!

Lordowi złotem sączy się beczka,
Mnie moja wina da chyba...
Mem złotem — ranny promień słoneczka,
Mem srebrem — księżyca szyba.
Mym spadkobiercom, że długo żyję,
Narzekać braknie przyczyny...
Moje monety sam sobie biję:
Pięśń moja — skarb mój jedyny!

Zmrokiem, do tańca, śpiewam po siołach,
Przed panów — pieśni nie wlokę,
Po gór wyniosłych spinam się czołach,
Pałace mi za wysokie.