Strona:PL Antologia poetów obcych.djvu/090

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I poczujesz się takim, jakimi są oni.
Czytaj ich, a zaduma czoło twe osłoni,
Poczujesz w sobie ludzi tych, rosnących w góry,
Oświecą ci twój umysł jak jutrzenka mury;
Im bardziej się zatapia w nich twa własna dusza,
Tem więcej cię ich wielkość uspakaja, wzrusza,
Zda ci się, że w nich czytasz twoje własne dzieje;
Czujesz się dobrym... lepszym... — Z ich, dzieł światłość wieje.
To światło było twoje! A teraz? O wstydzie!
Ty sam je zagasiłeś, sam, własnem ramieniem.
Wszystkie cele, o których marzysz z uniesieniem,
Księgi już osiągnęły. Duch ich w ciebie wpływa,
Rozdziela prawd i błędów splątane ogniwa...
Bo wierzaj, że Gordyjskim węzłem jest sumienie.
Książka, to twój przewodnik, lekarz, ostrzeżenie...
Ona leczy nienawiść, szały, ich przyczyny,
Widzisz więc coś utracił z własnej twojej winy!
Księga to skarby twoje — to mądrości prawa,
Obowiązki i cnoty, wolność, postęp, sława,
Myśli co na twą korzyść zaczynają świtać....
I tyś to wszystko zniszczył?

— Ja nie umiem czytać!

Mikołaj Biernacki.