Strona:PL Andrzej Janocha-Krótki życiorys o. Wacława Nowakowskiego, kapucyna (Edwarda z Sulgostowa).pdf/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niach O. gwardyan Kazimierz, obawiając się, aby mię nie zdradzono, dał mi listy polecające do księży i panów okolicznych, zaopatrzył czem mógł i wyprawił w górską i pustą okolicę. Szedłem pieszo ustroniami i przeważnie noca. Zmuszony, wstępowałem do odosobnionych zagród i folwarków, i byłem wszędzie bardzo gościnnie przyjmowany, a za nadejściem nocy, odsyłano mię w dalszą drogę z przewodnikami.
O. Wacław przezorny i ostrożny, aby się nie dać poznać, że jest zakonnikiem, nadrabiał minami i przybierał dziarską postać, mimo to wszędzie zdradzał go charakter duchowny. Raz przewodnik po dłuższej rozmowie, zapytał:
— Pan to pewnie nie świecki?
— A czemu? — zapytał O. Wacław.
— A bo świeccy panowie tak pięknie o Bogu nie mówią, ani nie nauczają w podróży. W domu są niektórzy bardzo pobożni, tak jak ci, do których teraz idziewa.
I rzeczywiście widać było zdala wiejski dworek hr. Potockich, zamieszkały przez pełnomocnika, czy też dzierżawcę. Gdy przybyli na podwórze, przewodnik, tu już znajomy, udał się wprost do gospodarza, szepnął mu coś na ucho i oddał list. Po chwili O. Wacława zaproszono w gościnę, serdecznie przyjęto i uraczono. A że był bardzo zmęczony, dano mu osobny pokoik. Już usypiał, gdy w tem obudziło go monotonne mruczenie poza ścianą: Ora pro nobis...! Ora pro nobis! (t. j. módl się za nami). Rozmarzony sądzi, że jest w klasztorze; serce raźniej zabiło, z radości zrywa się i siada na łóżku i słucha: Consolatrix aflictorum! Ora pro nobis! Auxilium Christianorum! Ora pro nobis! to znaczy: „Pocieszycielko strapionych! Módl się za nami! Wspomożenie wiernych! Modl się za nami“! Rozrzewnił się, ukląkł i dokończył litanii, którą pan domu, gospodarz z rodziną późno w nocy odmawiał. Wypadek ten miły,