Manon! O sfinksie! O dziewczę syrenie!
O Kleopatro, kobiecych serc wzorze!
Lube twe dzieje czytane są może
Przez samych stróży na świętej Helenie. —
Temci prawdziwsza w bezwstydnym ferworze!
Nie warteś nóg jéj ściskać, Kleomenie![1]
Ty mnie tak bawisz, jak Tybercyusz nudzi.
Ufam ci, kocham, choć wstręt we mnie budzi
Twoja przewrotność. Pysznaś w swym zachwycie
Dla uciech, złota! Czuję całe życie
W twém każdém słówku. Najszaleńsza z ludzi,
Ożyj, a stanę na marzeń mych szczycie!
Ach czytelniku, przebacz mi, zabrnąłem
Baję od rzeczy, z krzywdą méj powieści,
Popełniać niecne hiatusy jąłem,
Czas, bym już wrócił nakoniec do treści.
Zgromiłem siebie, co się tylko zmieści:
Otóż ciąg dalszy... Na czém to stanąłem?
A! Hassan, rzekłem, był niepowściągliwy.
Za hasło „wszystko lub nic” mu służyło.
- ↑ Kleomen, rzeźbiarz grecki, któremu przypisują Venus.