Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XIII.djvu/255

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wstyd uniżania się do prośby obok bojaźni być odepchniętym i to najczęściéj bolesnym sposobem, z niewczesnem wspomnieniem, lub hańbiącem posądzaniem, tamuje głos w piersiach, wzrok mgłą zasłania. Nie będziecie mogli zadość uczynić prośbie, niech łagodność towarzyszy słowom waszym, nigdy jéj więcéj nie potrzebują. A nadewszystko strzeżcie się nauk, które nieszczęśliwemu tak gorzko przyjmować. — Rada nieproszona tylko po wsparciu miejsce mieć może, bez tego jest owocem nierozsądku, albo nieczułości. I żebrak o kiju, co pod oknem odmawia pacierze, niech nigdy bez jałmużny choćby najmniéjszéj nie odejdzie, nie wstrzymujcie się myślą, że wielu zasłużyło na ten los opłakany — nie wam o tem sądzić, że źle może nie jeden darów miłosierdzia używa, nie myślcie o tem. Dziesiąty grosz jeżeli trafi na prawdziwie nieszczęsnego, nagrodzi dziewięć niegodnym rzuconych. Ach, dzieci moje, nędza jest okropna — ojciec wasz jéj doznaje. Ojciec słabą ręką z głodu i z zimna przekazuje wam spłacać dług, który każdy uczciwy człowiek winien cierpiącéj ludzkości. Nie sypcie złota, jeżeli was nie stać na to, w piękne koszyki miejskich kwestarek, dawajcie po trochę, ale dawajcie zawsze, a nadewszystko nie wstydźcie się dać mało, i mało jest wiele dane z dobrego serca i w czasie.

Po czwartym nowiu.

Kilka dni temu... kilkanaście... znowu straciłem rachunek, poszedłem po drzewo. Burza powstała; zamiast wrócić w południe, nie wróciłem, aż w nocy — przemokłem, przeziębłem, nie było