Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XII.djvu/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jący się więc tylko stołeczek, w najciemniejszym kącie loży został Astolfowi.
Kortyna wzniesiona — Astolf się zbliża — wychyla głowę — lecz ledwie ujrzał halabardę pierwszego z brzegu figuranta. „Astolfie zmiłuj się, rzekła Amalja, połamiesz mi pióra; niema téż i nic ciekawego.“ — Zwraca się mąż na prawo, spina się na palce. Vous m’ etouffez“ zawołała Atanazja, cofnął się w środek, ale pani Gołębiowska prosi by Józiowi nie zasłaniał. Dziwna rzecz, pomyślał sobie i usiadł na swoim stołeczku.
Koniec aktu — Amalja uskarża się na niewypowiedziane pragnienie — Atanazja radzi lody — pani Gołębiowska wspiéra to zdanie. — „I mnie lodów, zawołał Józio. — Pięć, zamruczał Astolf wychodząc z loży; pięć, powtórzył na schodach; pięć, zawołał w cukierni; pięć filiżanek lodów pod numer czwarty. Dobry mąż lubi, choćby najmniéjszą przyjemność dzielić z najukochańszą żoną; nawet przysmaczek smaczniejszy, pożywany dla niej; dla tego posławszy chłopca z lodami, sam w krótce poszedł za nim. W sam czas téż przyszedł by... usłyszeć Amalją mówiącą do Alfreda: „Proszę nie robić ceremonij, mój mąż nie lubi lodów.“ Przyjął Alfred, a Astolf, wziął się do zawiązywania chustki pod brodą Józiowi, aby szubki nie poplamił, za co go ten mokrą łyżeczką po twarzy smarował. Dobre lody! — wyborne lody! skosztuj Astolfie! — Dziękuję, odpowiedział, i wyszedł jeść na dół, zwłaszcza że ból głowy, na który rano tak pięknie zarobił, zwiększał jego pragnienie do czegoś chłodzącego. „Dla czego mówić: Nie lubi, nie lubi, powtarzał