Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom XII.djvu/031

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Konew, skopiec, drąg, kociuba
Rura, huczek, pipa, śruba....
O wielkie Bogi,
Co za dźwięk srogi!
Pomimo tego chociaż w cieście palec topię
I drożdże w nos bijące gorzką łzą pokropię,
Nałóg silniejszy nad opór wszelaki
I na Pegaza siadam bez kulbaki.
Ale biedna moja Muza
Co krok łapie guza;
Kłapie zębami w bliskości trubnika,
Albo w brażnicy oparzona syka,
Albo, jak cybuch napełniona dymem,
Dzikim obdarza mnie rymem:
Westchnę do Kupida Matki
Trzask! Na rym pchają się Kadki,
Ledwiem wspomniał wawrzynem uwieńczone skronie
Już ciebie diabeł niesie siwy niedogonie
I na domiar shańbienia przy boskim parnasie
Ty, ty wrogu gorzelni stajesz wieczny kwasie!
Darmo trzeba lutnie połamać w kawałki
Zamiast wód Hipokrena pociągnąć gorzałki,
Bo chociaż przy nadziei i bliski połogu
Nim z gorzelni wystąpię poronię na progu.